Ao no Exorcist - Recenzja

 "Ao no Exorcist" czyli "Błękitny egzorcysta", anime na podstawie mangi Kazue Kato ze studia A-1 Pictures z 2011 roku. Możecie obejrzeć je na platformie Netflix


Głónym bohaterem jest 15-letni Rin Okumura, który żyje wraz ze swoim bratem bliźniakiem w jednym z tokijskich klasztorów, gdzie ich wychowaniem zajmuje się ojciec Shiro Fujimoto. O ile Yukio, młodszy brat Rina, jest utalentowanym i inteligentnym chłopakiem, który dostał stypendium do jednej z lepszych uczelni w kraju, Rin jest jego sprawiającym ciągłe problemy przeciwieństwem. Chłopak ma duże poczucie sprawiedliwości i przez to często pakuje się w kłopoty. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia i nastolatek dowiaduje się, że jest synem samego Szatana a jego opiekun przez cały ten czas starał się go przed nim chronić. Po serii tragicznych wydarzeń chłopak postanawia wstąpić do tej samej Akademii co jego bliźniak i zostać egzorcystą, by móc zemścić się na swoim ojcu i ochronić tych, których kocha.


Kreska w anime jest bardzo estetyczna i ładna, mimo że oczywiście nie zabrakło wręcz memicznych scenek, które nawet poziomem odbiegają od tego, co przez większość czasu widzimy na ekranie. Również oprawa muzyczna jest znacznie lepsza niż w większości anime, które oglądamy - piosenki wpadają w ucho i ciężko jest wyrzucić je z głowy. Fabuła mimo że jest stosunkowo prosta, bo tak na prawdę już na początku poznajemy główny motyw napędzający Rin'a, w cale nie jest nudna i ciągle się rozwija a bohaterowie zmieniają się i rozwijają. Mimo ciężkiego tematu uważam, że jest to raczej lekkie anime z gatunku shonen i przyjemnie się je ogląda, szczególnie w momencie gdy chcecie po prostu zrelaksować się przy dobrej historii. 


Anime doczekało się kontynuacji, która w formie 12 odcinków pojawiła się na ekranach w 2017 roku pod tytułem "Ao no Exorcist: Kyoto Saga". W 2012 roku pojawił się również film animowany "Ao no Exorcist: The movie". Mimo że anime w tym roku obchodzi swoje dziesięciolecie i jest stosunkowo krótkie w porównaniu do innych kultowych serii, wciąż ma rzesze fanów i zdaje się, że w przeciwieństwie do wielu podobnych tytułów jeszcze wciąż będzie przyciągać nowych widzów i zatrzymywać w swoich błękitnych płomieniach tych starych. Być może jest to kwestia tematyki, która raczej nie była wcześniej w taki sposób poruszana i nie widziałam jeszcze anime o takim ciekawym charakterze, mimo że przecież jest to shonen, a wiadomo że z tym gatunkiem bywa różnie. 

Zdecydowanie mogę polecić każdemu, do kogo trafiają takie klimaty i każdemu, kto jest ciekawy historii nastoletniego syna króla Piekieł. 

Zdjęcia pochodzą z anime (oprócz zdjęcia nr. 1 które jest okładką z 21 tomiku mangi) i należą do autorów a w recenzji zostały wykorzystane na mocy prawa cytatu.

Komentarze