"Tick, tick... BOOM!" czyli najnowszy film Netflix'a oparty na faktach - biografia autora musicali, Jonathana Larsona wyprodukowany przez Lin-Manuel Mirande i Steven Levenson!
Cały film to niezwykle poruszająca i autentyczna historia autora musicali Johnatana Larsona, który na stworzenie swojego pierwszego dzieła pracował 8 lat i udało mu się to dopiero w wieku 29 lat. W międzyczasie stracił przez okrótną chorobę wielu przyjaciół a gdy był u progu sukcesu dowiedział się, że jego najlepszemu przyjacielowi również nie zostało wiele czasu.
Życie nie było dla niego łaskawe i często rzucało mu kłody pod nogi. Jednak w końcu po pierwszym sukcesie Johnatan zyskał uznanie i zaczęła się jego sława. Cały film stworzony jest w formie musicalu i w tej formie opowiadana jest cała historia tego artysty.
Niestety jego historia nie była długa i szczęśliwa - Jonathan (w którego rolę wcielił się Andrew Garfield), zmarł w 5 lat od momentu zakończenia filmu, w wieku 35 lat na wskutek pęknięcie tętniaka aorty. W mieszkaniu znalazł go jego współlokator. Do tej pory jego prace są wystawiane w jego hołdzie.
Film niezwykle mnie poruszył i pokazuje, że niemożliwe nie istnieje a marzenia warto jest spełniać - niezależnie, jak nierealne się wydają! Czasem jedyne, czego nam potrzeba, to czas. Osobiście po zakończeniu seansu musiałam usiąść i zastanowić się nad swoim życiem a nawet odrobinę je przewartościować - zdecydowanie namawia do refleksji. Jak dla mnie mocne 8,5/10. Polecam z całego serca!
Komentarze
Prześlij komentarz